Lyrics

Widzę Cię, od niedawna stoisz w tym tłumie, który wie i rozumie, jak strumień tych sumień Zmienić i unieść całe zło lokując w czasie przeszłym Ty stoisz tu i krzyczysz głośniej od reszty I to jest muszę przyznać nowszy trend, bo wczoraj stałeś obok w tłumie widząc owczy pęd A dziś zdrowszy ten, kto gotów dostrzec tych wszystkich, którzy tak pięknie mówią, że to prostsze niż myślisz Jeden stoi z przodu i gniewem płonie, więc Ty spijasz słowa z jego ust i chłoniesz On ma modny krawat, pasuje jak ulał, problem w tym, że pod krawatem jest brunatna koszula A Ty w tym tłumie ufającym bezdennie, choć, fakt wyglądacie znacznie lepiej ode mnie Czoła wprawdzie niskie, ale gładkie dość, bo dotychczas raczej nieskażone wątpliwością Jasne myśli wprost z jasnych twarzy można czytać Same pewne odpowiedzi, żadnych pytań Rozmawiacie tak pięknie jakby to sen był, a wszystko co błyszczy w tych rozmowach to te niemożliwie białe zęby Kiedy tak stoisz w tym tłumie beztroskim, na który cień rzuca choćby cień wątpliwości W tym kartelu myśli chorych na pewność, przyjacielu bądź tak dobry i zrób dla mnie jedno Kiedy wszyscy wokół Ciebie równiuteńko idą Przyjacielu Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość I kiedy bronisz prawdy mając ją za jedynie prawdziwą Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość I gdy już wierzysz, że Twoja perspektywa jest jedyną perspektywą Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość I zanim uznasz tych, co mają ją za zbędne ogniwo Przyjacielu, Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość A Ty słuchasz i zanim skończę już przeczysz, bo w tym co mówię widzisz tylko nóż w plecy W ogóle słyszeć nie jest dane mi nic już, bo strasznie bełkoczesz przez tę pianę na pysku Wierz mi, trudno o zaufanie, gdy tak pięknie bezgrzeszni chwytają za kamień I ten żółty buldożer, co go jeszcze wczoraj mogłem tak chwalić dziś rozsądek zmienił na dobre w fundamentalizm Widzisz świat doskonale, nikt Ci nie wmówi, że czarne jest czarne a białe jest białe, bo rozróżnianie barw jest jedną z zalet licznych, gdy świat, który widzisz jest monochromatyczny Patrzysz w lustro i nie masz problemów żeby usnąć skoro usypia Cię słuszność, tylko nie sposób zjechać z tych słusznych torów, kiedy wolność wyboru już oddałeś w ręce uzupatorów Mówisz, że cenisz prawdę, owszem Zwłaszcza gdy brzmi w stylu gardeł jednogłośnie I masz jasność i masz pewność i masz spokój i tego ostatniego nawet Ci zazdroszczę Widzisz, u mnie spokój jest rzadszy, bo do dziś nie dałem pod topór doradcy i póki co jest wciąż we mnie ta fraza, która na szczęście co jakiś czas mi powtarza Kiedy wszyscy oprócz Ciebie równiuteńko idą Przyjacielu Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość I kiedy kpisz z prawdy, którą ktoś uważa za jedynie prawdziwą Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość I gdy nie wierzysz, że Twoja perspektywa jest jakąkolwiek perspektywą Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość Ilu znasz tych, co nie mają jej za zbędne ogniwo Przyjacielu, Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość
Writer(s): Adam Bogumil Zielinski, Andrzej Marek Mikosz Lyrics powered by www.musixmatch.com
Get up to 2 months free of Apple Music
instagramSharePathic_arrow_out