Disco Inferno

Stary wykidajło patrzy na mnie z pogardą Dobranoc? Kurwa, to nie przejedzie mi przez gardło Chuj z tym numerkiem i z tą zatłoczoną szatnią Przecież jest mi najcieplej, przede mną miasto Noc się skrzywiła, dorzuciła bar Taki efekt motyla, tyle, że skrzydła mi ruszyła ćma Nieboski klimat, wóda i kokaina Deus ex machina, cuda wypełzają z knajp Nie będzie jutra, nie było wczoraj Jest tylko sztuczna, szczęśliwa bohema Koka i wódka, rano z wieczora Oni się boją, że ich nie ma Ślepnę od świateł tych ulic Pełznę przez noc, przez pewną niepewność Wszystko mi jedno, buduję z ruin Wrzeszczę w ciemność, mam wewnątrz na zewnątrz Disco Inferno światła tych ulic Pełznę przez noc, przez pewną niepewność Wszystko mi jedno, buduję z ruin Wrzeszczę w ciemność, mam wewnątrz na zewnątrz Disco Inferno Coś mi świta, nie lubię tego świtania Tak jak pytań, które generują pytania Przywykłem jeść do syta, upadły sybaryta To jak życie Carlita, przeszłość przyszłość mi zasłania Spojrzenia na ulicach, obrazy na sufitach Podróż lunatyka w stronę księżyca idę A gdy dzień zacznie dotykać białego kołnierzyka Wycharczę w kibel dzisiejszą bibę I wypali mi prosto w ryj wschodzące słońce Zachrypnięte jutro wykrzyczy, że ma dość Tysiące wspomnień w tonącej limonce Koniec końcem kocham tą jebaną noc Ślepnę od świateł tych ulic Pełznę przez noc, przez pewną niepewność Wszystko mi jedno, buduję z ruin Wrzeszczę w ciemność, mam wewnątrz na zewnątrz Disco Inferno światła tych ulic Pełznę przez noc, przez pewną niepewność Wszystko mi jedno, buduję z ruin Wrzeszczę w ciemność, mam wewnątrz na zewnątrz Disco Inferno